grafolog
Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rudavwood
|
Wysłany: Nie 17:10, 24 Maj 2009 Temat postu: pierwszy nieoficjalny zjazd Szopów za nami : D |
|
|
otóż w mieście gdzie uczęszczałem na nauki, uczęszczam do kobiety, ew. zapić odbył się WIELKI FINAŁ JELENIOGÓRSKIEJ LIGI ROCKA. Gościem specjalnym był zespól COMA.
i to zwabiło:
seb_135
apyl
wucior
mactel
na podróż do grafolog'a i the_one.
z tego miejsca powiem Wam, że dorwiemy tego grubasa co maćkowi zaj&^%$ w głowę x D
przed koncertem trochę komplikacji, musiałem do miasta na stopa lecieć, później już spotkałem radosną ekipę (ok. godziny 17:20), kilka spojrzeń gadka szmatka i jesteśmy w gazowni (jeleniogórski pub - sama elita tam przebywa) : D tam sugestie Seby co by kupić 2 pizze do pieczywka (9x spie%$# xD) i problemy Witka z sosem czosnkowym zakończone wytryskiem na spodnie? ; )
później droga na koncert, podjechaliśmy kawałek autobusem, rozbiliśmy się niedaleko koncertu na stadionie, bo oczywiście była ochrona i nie weszlibyśmy, ze śledziami (tee namiotowe), piwem itd.
w międzyczasie dotarł do nas mój przyjaciel Łukasz, który zaoferował się przechowaniem rzeczy w aucie. Także wyzerowali V.I.P'y (piwo dla ludzi z charakterem!) i poszli. Na koncercie na początku spokojnie, Maciek ma za proste imię dla miejscowych dziewcząt ; )
Gdy rozpoczęła się Coma Maciek Witek i ja umieściliśmy się pod sceną w centralnym pkt pooogo ; )
z moich obrażeń:
wybita szczęka (nastawiona jeszcze na koncercie, uderzeniem z drugiej strony ^ ^, tylko stawy trochu spuchły...),
siniaki pod żebrami,
lekko stłuczony mostek (miałem zawieszony krzyż na piersi, w który to dostałem z pieści i po kościach się rozeszło),
długie szramy po glanach na kostce,
szramy na plecach po kogoś pieszczocie (jakbym nie był na koncercie, a smakował usług drapieżnej kocicy)
je^%%$ ból szyji
lekko stłuczony łuk brwiowy (lekko sine i lekko spuchnięte)
zdarte gardło
nie wiem jak tam z chłopakami, ale sądzę, że podobnie ; )
sam koncert i to co wyrabiał Roguc - nieziemsko, jednakże wg. mnie śpiewał na pół gwizdka, choćby w Leszku, gdzie potrafi lepiej wyśpiewać 'NICZEGO NIE BĘĘĘĘĘDZIE ŻAAAAAAL'. Pamiętać trzeba , że chyba są w połowie trasy, także jeszcze wiele przed nimi : ) i ta radość na scenie, to wygłupianie się, prostu czapki z głów.
warto zanotować, że w pogo zdewastowałem do końca but Witka, który rozpad się na pół. Nie wiem skąd, ale uzyskał później od kogoś prawego i ubrał na lewą nogę. I tak to mieliśmy zastępce w dwóch prawych.
rzecz jasna prawy z niego wojownik! : D
po koncercie czołówka na głowę, ustalenie dalszego działania przy aucie Łukiego, który to pojechał nam po kiełbasy i sprzęt niezbędny do spędzenie reszty nocy przy ogniu ; )
na ognisku na Strzeleckiej omówiliśmy to i tam to, pośmialiśmy się, V.I.P. zaczął Szopie podchodzić. Widocznie wieczorem podchodzi bardziej ; )
więcej nie ujawnię, ale jest co wspominać: D.
a i bohaterem ogniska były te noo gumki do jedzenia co się na ogniu podgrzewała i takie ciągnące dobre są ; D szkoda, ze tylko 1 paczka.
tutaj była chyba godzina 2? coś ok.
po ognisku, gdy pogoniły nas odgłosy szalonej świni (patrz: dzika) 2 godziny marszu na PKP, gdzie znowu omawialiśmy kwestie wszelakie, a naszego nadwornego spamera bolała głowa: D
ok. 4 dotarliśmy na dworzec, gdzie spotkaliśmy grupę 4 osób, ciągnących kimę. Po wypiciu gorącej czekolady z mlekiem poszliśmy w ich ślady. Po 5 jako, że autobus miałem do siebie o 5:20, Maciek, Witek, Seba odprowadzili mnie kawałek w strugach deszczu, który spływając nam po twarzach zabierał ze sobą tą grubą warstwę kurzu i brudu.
dzięki panowie za jeden z najciekawszych, najweselszych dni w moim żywocie
pomimo wszelkich urazów bawiłem się wyśmienicie.
i mam nadzieje, że to nie ostatnia wspólna impreza ; D
SŁAWAAAAAAAAAAAAAAA!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez grafolog dnia Nie 17:30, 24 Maj 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|